Wiedzialam, ze kiedys to nastapi i bede musiala pozbyc sie chorych drzewek ,ktore przyciagaly chyba wszystkie mrowki z okolicy oraz sprochnialych kwietnikow,w ktorych co jakis czas powstawaly puste dziury po ziemi ,ktora znikala do sasiada.
Przez kilka dni walczylam z rozbieraniem belek i karczowaniem tych niepozornych krzaczkow.....korzen mialy tak duzy ,ze potrzebowalam pomocy do jego transportu.....na szczesie Jerry mi troche pomogl.
Nastepnie musialam rozwiazac problem z uksztaltowaniem terenu. Moj ogrod z tej strony jest o wiele wyzej polozony niz sasiada....wiec poprzedni wlasciciel postanowil rozwiazac ten problem przy pomocy belek,ktore po jakims czasie poprostu zaczely sie rozpadac a dziurawa rura w ogrodzie sasiada im w tym pomagala....po deszczach zlewajac je.Nie chcialam budowac ponownie kwietnikow w gore chociaz to bylby chyba latwiejszy sposob niz ten ,ktory wybralam. Postanowilam troche wyrownac teren a od strony sasiada zabezpieczyc sie betonowa tama.Zaczelam kopac wzdluz plotu gleboki row..Ziemia taka urodzajna (sama glina ) ,ze szpadel wogle w nia nie wchodzil........Musialam uzywac kilof i psioczylam jak diabli bo deszcze ciagle mi przerywaly prace , zalewajac to co juz wykopalam a przeciez sasiad rury nie naprawi.
Gdy wkopalam juz ta betonowa tame...a troche to trwalo ( po deszczach zaczely sie upaly).........wzielam sie za kopanie juz szerszych rowow ,w ktorych mialy rosnac choinki i kwiaty. W sumie wykopalam i wywiozlam 9 trucks gliny a przywiozlam okolo 300 ( 25 litrowych workow ) ziemi ogrodowej.
Zaplanowalam sobie posadzic pod plotem zywoplot z choinek i jakies kwiaty, jednak moje plany diabli wzieli.Zbyt dlugo kopalam i wywozilam gline. Gdy zabralam sie za sadzenie okazalo sie ,ze tuje z pobliskich sklepow znikly.Objezdzilam wszystkie sklepy w okolicy i nic .....a jak juz znalazlam to o polowe mniejsze niz sadzilam w ubieglym roku.Dalam wiec sobie spokoj w tym roku z tujami ...posadze je wczesna wiosna za rok.
Gdy tylko uporalam sie z ta strona ogrodu wzielam sie za nastepne prace ogrodowe ale o nich to juz w nastepnym poscie.
Pozdrawiam
wiewiorka
3 comments:
Jesteś niesamowita! To jest potwornie ciężka praca... ale efekt... PIĘKNY!
Prześliczna metamorfoza :) Pozdrawiam
Dziewczyny dziekuje.
To jest straszna praca zwlaszcza,ze bylo bardzo goraco. Byly dni ,ze juz mialam dosyc ale sie zawzielam i skonczylam.
Post a Comment