Na tych zdjeciach akurat nie widac, ale na podlogach byla bordowa wykladzina,ktora na samym poczatku zerwalismy aby polozyc drewniana podlowe.
Sciany byly pomalowane farba,ktora mozna zmywac wiec po zrobieniu podlogi wyszorowalam sciany i na tym remont remont sypialni mial sie zakonczyc do nablizszej wiosny. Zaplanowalismy sobie ,ze pomaluje ja dopiero jak bedziemy zmieniac meble.Plany, planami a zycie pisze wlasne scenariusze. Denerwowal mnie strasznie ten ciemny border, przyklejony 15 cm od sufitu. Moze gdyby byly przyklejone przy samym suficie to bym doczekala do wiosny.Jednak mnie nosilo. Wymyslilam sobie ,ze zerwe ten boreder,umyje jeszcze raz sciany i jedna sciane pomaluje na fioletowo. Przy jednej scianie fioletowej te sciany by nabraly jakiegos przyzwoitego koloru.Tak sie zapatrzylam w te fiolety polaczone z zielenia ,ze kupilam zielono-fioletowe zaslonki, poduszki ,czarna posciel i przystapilam do dziela. Z borderem poszlo mi dosc szybko wiec przystapilam do malowania sciany.Pomalowalam ja......:-(((((( jednak skutki byly fatalne. Nie wzielam pod uwage faktu ,ze tak na prawde to ja nie przepadam za fioletem w takich ilosciach. Niestety nie mam zdjecia tej fatalnej sciany bo zostalo przez przypadek skasowane .Nie wiem co to byla za farba ale na scianie prezentowala sie fatalnie. Skonczylo sie na tym ,ze poduszki i zaslonki powedrowaly do sklepu (poscieli niestety nie moglam juz oddac) a do sciany musialam zastosowac primer.
W ten wlasnie sposob przyspieszylam malowanie sypialni :-)))))
Great post, thanks for writing
ReplyDelete